Wakacje, znów będą wakacje
Wrzesień przywitał nas ciepłem promieni słonecznych.
W powietrzu unosi się zapach wysuszonech traw, ziół i ten unikalny, ciepły wciąż powiew dojrzałego powietrza... tak, tak o tym myślę, kiedy zamykam oczy i wciągam do płuc to wszystko na raz, by wystarczyło mi na długo.
Właśnie zaczyna się nowy rok szkolny.
Ten czas zawsze kojarzy mi się z jarzębiną, białymi podkolanówkami i moim dziadkiem...
Kiedy byłam małą dziewczynką, świat wyglądał zupełnie inaczej.
Po za tym, że wszystko było jakby większe, to byłam też bliżej natury.
Nikt wtedy nie siedział w domu na własne życzenie. Nikomu z nas nie śniło się o komputerach, kiedy całkiem sprawnie liczyło się na liczydle, wiedzy szukało się w encyklopedii, doświadczenia w książkach, a przygód na własną rękę z całą gromadą dzieciaków z okolicy.
O przygodach z dziecństwa powstanie kiedyś wpis... bo warto wspomnieć tu choć kilka, najbliższych mi postaci i opowiedzieć niektóre historie.
Jak to dobrze, że nie było wtedy telefonów komórkowych, a rodzice wierzyli, że mają grzeczne dzieci...
Dziadek Bolek
Jako mała dziewczynka, mieszkałam w wielopokoleniowym domu, w którym w 3 pokojach mieszkało osiem osób. Tam to dopiero się działo...
Dziś znów przybliżę postać dziadka Bolka, dzięki któremu wiedziałam jak pozyskać sok z brzozy... że szyszki to świetny materiał na opał, jak wygląda rumianek i inne zioła, oraz to, że jarzębinę można wykorzystać nie tylko do robienia korali :)
I ja dziś o tej jarzębinie właśnie chciałam, a rozpisałam się o zupełnie innych rzeczach...
Dziadek, niewysoki człowiek o spokojnym usposobieniu, miał swoje patenty na różne rzeczy.
Do obcinania jarzębiny służył specjalny przyrząd, który pozwalał mu sięgnąć precyzyjnie po kiść, stojąc pod drzewem. Spryciarz zamontował sekator na baaardzo długiej, prostej tyczce, dowiązał mocny sznurek i pociągając za niego, ciął w odpowiednim miejscu, a piękne, czerwone korale lądowały na płachcie rozłożonej pod drzewem. Moim zadaniem było zbierać cenne owoce.
Czułam się bardzo potrzebna, a babcia miała ze mną chwilę spokoju...
Później wieźliśmy tą jarzębinę do leśniczówki, a dziadek miał dodatkowe dukaty :)
Jarzębina
I tym sposobem dotarłam do sedna...
Komplet jarzębinowych filiżanek mam Wam do pokazania.
Końcówka lata i słoneczne kolory zamknięte na porcelanie będą rozświetlać niejeden zimowy dzień.
Jak Wam się podoba ?
Cudownej niedzieli kochani, korzystajcie z promieni słonecznych
Nie mieszkałam z Dziadkami, ale każde wakacje u Nich spędzałam. Wcale nie marzyłam o wyjazdach na kolonie, obozy czy zagraniczne wczasy. Czas spędzony na wsi uważam za najpiękniejszy wypoczynek i gdy7bym mogła cofnąć czas, niczego bym nie zmieniła.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością. Kasiu, będę czekać na Twój wpis o przygodach z dzieciństwa.
I choć jarzębina kojarzy mi się z jesienią, za którą nie przepadam, komplet filiżanek z jej motywem jest przecudny.
Pozdrawiam serdecznie:)
Dorotka, wszystko powoli ponadrabam... ostatnio tak mało czasu mam na blog. Rzeczywiście, opowieści o tym, gdzie licho mnie czasem poniosło, zasługują na wzmiankę :)
UsuńTymczasem pozdrawiam Cię ciepło :)
Śliczne filiżanki z motywem jarzębiny. Aż nabrałam ochoty na herbatę ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa...
UsuńPozdrawiam :)
Piękne te filiżanki, ja mieszkałam z dziadkami, mój mąż też, ale nasze dzieci niestety nie mają takiej możliwości.
OdpowiedzUsuńAle ślicznie są malowane. To skarb w domu. Szkoda, że akurat na 1 września przynajmniej u nas spadła mega temperatura i musiałam wyciągać nawet sweter.
OdpowiedzUsuńJak tu miło.A filiżanki piękne....
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Zapraszam częściej :)
UsuńToż to małe arcydzieła! Ale masz zdolności! U mnie ciężko z kotem ;)
OdpowiedzUsuńCudne te filiżanki! Idealne na jesienną kawkę <3
OdpowiedzUsuńJeju,jakie cudności! <3
OdpowiedzUsuńps. Spisuj te historie koniecznie!
Znów zaczarowałaś filiżanki:) jestem zachwycona tym jak dobrałaś kolory... to esencja września. Cudo!
OdpowiedzUsuńJak czytałam Twój opis dzieciństwa to aż... zaczęłam Ci zazdrościć :) piszesz o świecie, którego już nie ma i który jest zamknięty dla mnie (za młoda jestem:)) i dla następnych pokoleń, bo wszystko się zmienia... Dziękuję że podzieliłaś się swoimi odczuciami i wspomnieniami:)
Ja mam po prostu świetną pamięć, zwłaszcza do szczegółów... dzęki temu, wszystko to, co już odeszło, wciąż żyje we wspomnieniach.
UsuńPiękne są te filiżanki! Uwielbiam takie gadżety. Sama krótko mieszkałam u dziadków, ale trwało to max pół roku :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ewelina za odwiedziny :)
UsuńŚwietne są. Ja wspominam magicznie wakacje u dziadków. Z szarego miasta na Śląsku, do zielonych gór, zawsze ciepło bo okres wakacyjny, plus babcia rozpieszczała. Więc to byl zawsze wyjazd jak do innej krainy
OdpowiedzUsuńKażdy przechowuje w pamięci okruchy wspomnień bliskich sercu, takich właśnie z innej krainy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię Mateusz.
Przepiękny wzór, takie w sam raz na jesienną herbatę :)
OdpowiedzUsuńJarzębinę widzę z okna mojej kuchni. W tym roku bardzo obrodziła i wygląda cudownie :) Tak mi się skojarzyła z Twoją filiżanką :*
OdpowiedzUsuńPiękna opowieść i cudne filiżanki.
OdpowiedzUsuńJarzębina teraz dojrzewa o wiele wcześniej, a dla mnie konie wakacji to nie koniec lata. Jeszcze wiele sobie po pogodzie obiecuję.
Przepiękne filiżanki, motyw jarzębiny okazuje się, że jest bardzo wdzięczny :) bardzo lubię jarzębinę - robię z niej pyszną nalewkę :) czekam do pierwszych przymrozków :)
OdpowiedzUsuńKochana Ty wiesz, że ja jestem zakochana już od jakiegoś czasu w Twoim rękodziele. Najchętniej to bym wszystkie Twoje prace wykorzystała, by pić w nich moją ulubioną kawę :)
OdpowiedzUsuńKasiu Twoje historie są niesamowite :) powinnaś zebrać całe swoje życie do kupy i napisać książkę :) byłaby to super powieść :) na Lofotach pierwszy dzień września przywitał nas cudowna pogodą i wszędzie widziałam jarzebine :)
OdpowiedzUsuńPiękne wspomnienia i filiżanki Kasiu :) Musiałaś mieć wspaniałe dzieciństwo przy takim towarzystwie :) U nas łącznie z rodzicami było nas 6, ale codziennie przychodziła babcia i mną się opiekowała, kiedy rodzeństwo było w szkole. Tęskniłam za nimi, lubiłam to zamieszanie, ale babcią też było fajnie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje dzieła, każde cudowne. Mnie jarzębiny kojarzą się z końcem wakacji, koralami i sokiem... a teraz i z Twoimi filiżankami.
OdpowiedzUsuńPiękny zestaw masz niesamowity talent
OdpowiedzUsuńBuziaki
Jak byłam mała chodziłam nad jezioro takimi jarzębinowymi alejkami do dnia dzisiejszego to wspominam . Filiżanki jak zawsze cudne ;)
OdpowiedzUsuńPiękne jarzębinowe wspomnienie. Utrwalone na filiżankach... Ach...☺️
OdpowiedzUsuńCiekawie musieliście mieć w tyle osób ;) filiżanki piękne, ale to talerzyki podobają mi sie bardziej ;)
OdpowiedzUsuńAle cudowny komplecik!
OdpowiedzUsuńCudne te filiżanki. Uwielbiam jarzębinę <3 Z dziadkami na wsi spędzałam prawie wszystkie wakacje. Oboje mnie wielu wspaniałych rzeczy nauczyli, za co ogromnie im dziękuję. Może i ja opowiem o swoim dzieciństwie :D
OdpowiedzUsuńFelicja, koniecznie sięgnij do wspomnień :)
UsuńWspaniałe filiżanki :) aż by się chciało takie mieć lub stworzyć je samodzielnie. Kawka pita w takim komplecie to rarytas
OdpowiedzUsuńCudna ta filiżankowa jarzębina... taka, hhhm, ciepłojesienna :) a wiesz przecież jaki mam stosunek do jesieni ;) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDzięki Karol... też pozdrawiam :)
UsuńWOW!!! Cudowne!!!! Jak zawsze jest na czym oko zawiesić :)
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne :)
UsuńPrzepiękne są :) Szczerze mówiąc ja jesień polubiłam ostatnio.
OdpowiedzUsuńPiękne!
OdpowiedzUsuńA ja pięknie dziękuję <3
Usuń