sierpnia 30, 2017

Mapy, znaki, drogowskazy, polne drogi i czerwone maki.

Mapy, znaki, drogowskazy, polne drogi i czerwone maki.

,,Znajdujesz dokładnie to, czego szukasz''


Kiedyś wpadłam na ten cytat Beaty Pawlikowskiej i pomyślałam, że coś w tym wszystkim jest.
Po namyśle rzeczywiście można stwierdzić, że jeśli nastawimy się pozytywnie, to spotykać nas będą właśnie takie rzeczy, dobre chwile, miłe zdarzenia, sympatyczni ludzie...
Bywa też, że popadamy w spiralę negatywnych myśli i rozglądając się na boki, takie negatywne rzeczy wydają się bardziej widoczne.
Nie rozglądajmy się więc za spiskiem, niesprawiedliwością i złem.
Szukajmy dobra we wszystkim, pozytywnych stron, uczciwości w ludziach, bądźmy dobrej myśli.

Dziś odnalazł mnie kolejny cytat, który pozwolę sobie zamieścić, bo stanął mi na drodze w odpowiednim chyba momencie...
Jest jak aprobata moich myśli, więc się z Wami tym podzielę.

,, Powoli umiera ten, kto staje się niewolnikiem przyzwyczajenia, powtarzając każdego dnia te same drogi, kto nigdy nie zmienia punktów odniesienia, kto nigdy nie zmienia koloru swojego ubioru, kto nigdy nie rozmawia z nieznajomymi.

Powoli umiera ten, kto unika w swoim życiu pasji, kto zawsze przedkłada czarne nad białe i poszczególne chwile nad całą paletę emocji, które powodują, że błyszczą oczy, że na twarzy pojawia się uśmiech, że serce bije mocniej w konfrontacji z błędami i uczuciami.

Powoli umiera ten, kto nie wywraca stołu kto jest nieszczęśliwy z pracy, kto nie ryzykuje pewności dla niepewności realizacji marzeń, kto nigdy, choćby raz w zyciu, nie odłożył na bok racjonalności.

Powoli umiera ten, kto nie podróżuje, kto nie czyta, kto nie słucha muzyki, kto nie znajduje dobra w sobie.

Powoli umiera ten, kto niszczy swą miłość własną, kto znikąd nie chce przyjąć pomocy, kto idzie przez życie narzekając na własne nieszczęście i  na deszcz, który pada.

Powoli umiera ten, kto rezygnuje z projektu przed rozpoczęciem go, kto nie pyta o to, czego nie rozumie i nie odpowiada kiedy zna odpowiedź ''

                                                                                                                                  Pablo Neruda

Szukam, szukania mi trzeba...


Ten tekst kojarzy mi się z polnymi drogami, wędrowaniem, kwiatami polskimi... i nie wiem dlaczego publikuję te zdjęcia akurat pod tym postem... może dlatego, że jest tak późno i nie ogarniam... ;)
Wzór na porcelanie inspirowany obrazem p. Jolanty Kowalik.



sierpnia 26, 2017

Wolność to stan umysłu i złoty wilk na kubku

Wolność to stan umysłu i złoty wilk na kubku

Wszystko jest w głowie


Za nic w świecie nie chciałabym cofnąć czasu, być młodsza czy też wrócić do jakiegoś punktu w życiu, żeby coś tam pozmieniać.
Lubię swoje .. Tu i teraz"
Myślę , że pomaga mi w tym wszechobecne, pozytywne nastawienie i wrodzony optymizm.
Oczywiście w myślach wracam do chwil przyjemnych, do wspomnień z dzieciństwa, do szaleństw młodości i wtedy rozlewa się ciepło na sercu. 
Każdy tak miewa.
To co mam za sobą, już było i obojętnie jakie było to moje ,,wczoraj'' , to właśnie ono pozwoliło mi dotrzeć tu, gdzie jestem dziś, a wszystkie doświadczenia życiowe ukształtowały moją osobowość, z którą jestem w zgodzie, bo i po co mam stawać przeciwko sobie :)
Lubię swój wiek.
Ze spokojem zamykam kolejne drzwi, by otwierać nowe...
Z radością witam nowy dzień i wchodzę weń z pewnością siebie.
Chociaż nie zawsze jest kolorowo, to staram się widzieć tylko jasne barwy, a z ciemnymi się zaprzyjaźnić.
Taki stan pogodzenia daje poczucie wolności i możliwość wyboru.
A jeśli już raz to poczujesz, pozostaniesz na tej ścieżce...


O złotym wilku



Poczucie wolności nie wiedzieć czemu kojarzy mi się z wilkiem.
Dostojny i czujny, mądry i wolny...
Wilk też mi się jakoś kojarzy, ale to już zupełnie inna opowieść.
Niedawno, w czeluściach półki, pomiędzy  rzeczami różnymi,  odnalazłam przypadkiem czarny kubek. Doczekał się biedactwo. Kiedy wyciągnęłam po niego rękę, już wiedziałam jak będzie wyglądał...


sierpnia 20, 2017

Hej, żeglujże żeglarzu i coś dla wilków morskich

Hej, żeglujże żeglarzu i coś dla wilków morskich

Końcówka lata tuż...


Słońce pokazało co potrafi w tym miesiącu, ale otwierając rano okno, powietrze już pachnie zbliżającą się jesienią.
Nie wiem skąd bierze mi się wtedy taka błogość, nostalgia jakaś, jakby wspomnienie, którego nie umiem nazwać. 
Lubię poczuć tą bezpieczną swojskość...
Kończą się wakacje. 
Ludzie opaleni, naładowani energią, uśmiechnięci. Wspaniały czas.
Moje wakacje tym razem pod znakiem dom i ogród, ale zdecydowanie takie właśnie były mi potrzebne.

Rok temu były morza i jeziora... promy i łajby... 
Wszystko w pigułce :)
Zawsze mi się chciało zostać wilkiem morskim, oczywiście nie na długo, wystarczyłoby na trochę.
Wspaniele byłoby poczuć ciepłą, rześką bryzę na twarzy. 
Hej żeglujże żeglarzu...
Muszę to sobie zaplanować :)
Od conajmniej dwudziestu lat jadę do Mrągowa na Piknik Country, gdzie w międzyczasie moje gusta muzyczne zdążyły się zmienić, a Mazury oferują dużo więcej atrakcji. 
Tylko jak planować cokolwiek, gdy w tych kwestiach zawsze wygrywa spontaniczność i elastyczność :)


Dla wilków morskich


Ten schyłek lata nastroił mnie do namalowania wakacyjnych wspomnień na kubkach. 
Na jednym jezioro mazurskie, na drugim kawałek morza z wyspą... coś na kształt wspomnienia z Nessebaru...
Lubię te kolory zapożyczone od Leonida Afremova, mam nadzieję że i Wam przypadną do gustu.     
Każdy odnajdzie coś swojego mam nadzieję :)
Kiedyś już publikowałam kubki dla miłośników wody. Zerknijcie tutaj  KLIK i tutaj  KLIK 



sierpnia 16, 2017

Cisza i mysza... a do tego kolejne sielskie klimaty na filiżankach

Cisza i mysza... a do tego kolejne sielskie klimaty na filiżankach

O wytchnieniu nie moim



Druga połowa sierpnia. Jak ten czas szybko biegnie. 
I dokkąd? 
I po co ?
Tak samo szybko, wraz z tym czasem, płynie nasze życie. Czasem zastanawiam się jak sprawić by dzień był dłuższy, a zegar tykał wolniej...
Ale wiecie? 
Okazuje się , że są takie miejsca, gdzie czas wydaje się łaskawszy. 
Wystarczy uciec z miasta, całkiem niedaleko... i jadąc krętą dróżką, dotrzeć do brzegu ciszy, gdzie tylko świerszcz, gdzie tylko ,,mysza'' :)
Oczywiście ,,niedaleko'' to pojęcie względne... przyjmijmy więc, że każdy z Nas ma własną miarę odległości, gdzie to ,,niedaleko'' sami sobie umieścimy na mapie.

Im większy pęd owczy współczesnego świata, tym większe pragnienie, by zwiać, by zanurzyć się w spokój, odetchnąć i pojednać z naturą, a na drzwiach zawiesić tabliczkę z napisem :

                                                                 Uwaga!   
                        Tu mieszka święty spokój i koty, a dom jest sprzątnięty inaczej :) 


Jedni marzą o apartamentach w nowoczesnym mieście, inni o willi z basenem, a jeszcze inni o drewnianym domu na skraju marzeń.
Jadąc taką krętą dróżką, gdzieś za zakrętem zobaczyliśmy tabliczkę :  NA SPRZEDAŻ
Obie z Dorotą zapytałyśmy mojego Pana męża... co Ty byś tu robił ?
Zahamował mocno. Otworzył okna i powiedział...
- posłuchajcie... czy Wy to słyszycie ? A teraz patrzcie jaki widok...
Tu nie chodziło o dom. Dom to ruderka murowana, zupełnie nie w naszym zasięgu. 
Tu chodziło o błogą ciszę i widok, jaki mieliśmy przed naszymi oczami. 
Miejsce urokliwe, tego dnia magiczne. Milczenie przerwała Dorota.
- cisza i mysza... powiedziała... i każde z nas wiedziało swoje, a ja miałam temat posta.
Dodam tylko, że jeszcze tego samego dnia mieliśmy okazję ujrzeć prawdziwe siedlisko, wspaniały drewniany dom, w którym  gospodyni częstowała własnoręcznie upieczonym chlebem, masłem swojskim i miodem z zaprzyjaźnionej pasieki, a w dzbanku parzyła się herbata z ziół zebranych na łące...
Pomyślałam, że jeśli kiedyś będę miała okazję zagościć w ich progach, dostaną w prezencie tabliczkę właśnie z tym napisem. 
I nikomu się nie przyznam, że zostałabym w takim miejscu... 


Sielskie widoki


Filiżanki z sielskimi widokami wciąż cieszą moich znajomych. Pokażę dziś przy okazji tematu, dwie kolejne, czekające cierpliwie na swój czas, żeby zaistnieć na blogu.
Inspiracją do namalowania jednej z nich, był obraz Marii Balcerzak. To ta z jeziorem :)
Druga to pomysł własny.

Inne filiżanki z tematyką sielską, wiejską i podobną możecie zobaczyć  TUTAJ i TUTAJ oraz jeden z pierwszych TUTAJ .












                                                   Z ciepłymi pozdrowieniami - Kasia


PS. Tytułową ,, Myszę'' kiedyś pewnie  namaluję, już bez malowania przyniosła wiele radochy ;)                 



sierpnia 12, 2017

Potrzeba tworzenia i energetyczna filiżanka dla mnie :)

Potrzeba tworzenia i energetyczna filiżanka dla mnie :)

Gdyby nie pasja to...


...ubogie byłoby moje życie.

Ostatnio mam sporo czasu by pomyśleć, poukładać te myśli i posegregować... po to, by za chwilę wszystko kolejny raz uniosło się gdzieś w przestworza i opadło w nieładzie, artystycznym dodam...
Już się z tym pogodziłam, że tak mam... w takich klimatach odnajduję się bezbłędnie i nie zamierzam tego zmieniać.
Moje motto - myśl pozytywnie, bo myśl tworzy rzeczywistość.
Gorąco daje się we znaki. W mojej sytuacji nie jest mi z upałem po drodze.
Zamykam się w swoim kącie, odcinam roletami od świata i staram się coś robić.
Kiedy potrzebuję się odstresować, wyżywam się twórczo. Powstaje więc trochę nowego. Realizuję pomysły, które gdzieś tam mi się pojawiają  i dają ogromną satysfakcję podczas realizacji.
Na grudzień będzie jak znalazł :)
Pisać też lubię.
Chyba zawsze to lubiłam... zazwyczaj prozą, ale i rymy kiedyś mi się zdarzały... stare dzieje...
Zaczynając przygodę z blogowaniem, spontanicznie pisałam te swoje pierwsze posty, ale forma ich pisania pozostała niezmieniona do teraz.
Przeplatam więc różne opowieści z przeszłości z teraźniejszością, przemycam siebie między literami i kolorami...
Tematy czasem same się pchają, czasem trzeba po nie sięgnąć i delikatnie popchnąć.
Byle nie doświadczyć braku weny.
Byle wciąż chciało się chcieć :)

Żeby energia wciąż była obecna


Wzięło mnie na kolory...
Po pastelach przyszedł czas na mocne uderzenie. 
Mam w głowie plan, by powstała seria mocno energetycznych wzorów, które poprawią nastrój w razie potrzeby. 
Pokażę Wam swoją filiżankę. Moja działa, sprawdziłam :)


sierpnia 09, 2017

Moje miejsce nie tylko moje i kubki dla konsekwentnych :)

Moje miejsce nie tylko moje i kubki dla konsekwentnych :)

Odpowiedzialność za słowa


Tematy które poruszam na blogu najczęściej podrzuca mi życie. 
Bywa, że rano nie wiem o czym będę pisać, zaglądam do tego mojego notesu z pomysłami  i szukam iskry, jednak najprawdziwszym się jest, kiedy słowa same płyną. Na gorąco. Tak samo mam z malowaniem. Nigdy nie wiem co powstanie...
Po ostatnim poście, który wydawał mi się zbyt długi, a nie zamierzam tutaj nikogo zamęczać, pouczać czy trzymać na siłę, uświadomiłam sobie kolejną, ważną rzecz.

Moje miejsce nie jest już tylko moje...

Pisząc dla siebie, tworząc z serca, malując z ogromnej potrzeby i pozwalając by wszystko ujrzało światło dzienne, otwieram swoje drzwi każdemu, kto tylko do mnie trafi i cieszę się, jeśli zostaje na dłużej...
Ostatnie komentarze dały wyraz temu, że rzeczywiście ktoś to wszystko czyta, że nie jestem sama z tymi rozważaniami, że nie tylko mną targają podobne rozterki oraz to, że tematy są istotne i wciąż warto do nich wracać. 
Do napisania tego wpisu natchnął mnie jeden z komentarzy... wręcz mnie rozczulił i uświadomił, że biorę odpowiedzialność za słowa, które czasem mogą komuś być drogowskazem... 

Dziękuję Wam wszystkim za obecność.


Odpowiedzialności ciąg dalszy


Przy okazji tematu pokażę Wam kubusie, które rok temu malowałam Justynce i Jarkowi. Dlaczego to dobry moment by je pokazać? Bo ponad piętnaście lat temu wzięli odpowiedzialność za swoje słowa i trwają do dziś :) Motyw na kubkach mówi sam za siebie... 
Pozdrawiam Was kochani :)


sierpnia 05, 2017

Jak Cię widzą tak Cię piszą i Kobieta w kapeluszu

Jak Cię widzą tak Cię piszą i Kobieta w kapeluszu

Pierwsze wrażenie


Co sprawia, że ludzie przypadają sobie od razu do gustu, a nad innymi relacjami trzeba popracować? Jak samemu być odbieranym pozytywnie?
Gdzie tkwi tajemnca sukcesu ?
Kiedyś myślałam, że to, czy ktoś mnie akceptuje, leży tylko po mojej stronie, że trzeba zabiegać, pielęgnować, starać się... 
Nic bardziej mylnego. 
Do pewnych wniosków dochodzi się jednak z czasem.
Wiadomo, że każdy z nas chce być lubiany, że miło jest mieć duże grono znajomych, a brak akceptacji może być destrukcyjny.

Od czego więc zacząć ?
Od zaakceptowania samego siebie, bycia w pełni sobą i korzystania z tych darów.
Codziennie głośno trzeba sobie mówić, że jest się takim, bo to najlepsza wersja jaka istnieje.
Ktoś powie egoizm... I dobrze. Bo żeby umieć kochać i akceptować innych, trzeba zacząć od siebie.
Co z tego, że komuś się to nie spodoba ?
Nie musi. To nie jego życie.
Co z tego, że nie oceni Cię tak jak chcesz ?
To jego ocena, nie Twoja...

Jak Cię widzą tak Cię piszą ?
Stereotypy wciąż królują. Łatwiej się ocenia, bo to wygodne. Każdy sądzi według siebie, ale w tym przypadku największą sztuką jest umiejętność pojmowania różnorodności :)
Dobre relacje są wtedy, gdy możemy pozwolić na przenikanie się energii... i czerpać z tego przyjemność. Kiedy nie zakłada się żadnych masek ochronnych bo jesteśmy bezpieczni.
Zaufajmy też intuicji... chemia albo jest od pierwszej chwili, albo nie ma jej wcale.
Oczywiście wciąż pielęgnuję relacje, bo dobrze jest czasem wyrazić na zewnątrz potrzebę kontaktu, jednak już nie za wszelką cenę... 
Ludzie przychodzą i odchodzą. Wierzę, że każdy kogo spotkałam, stanął mi na drodze po coś... Zostają Ci, którzy zostać chcą. 
Jeśli relacje nie są zakłócane niskimi pobudkami, mają szansę trwać. 
I takich sobie życzę.



Kobieta w kapeluszu


Poruszając temat pierwszego wrażenia, pokażę Wam obraz, którego tematem jest wizerunek kobiety...
Na pierwszy rzut bardzo pewnej siebie. Jednak nikt nie wie ile rozterek i niepewności może skrywać pod tym czerwonym kapeluszem...

Obraz malowany już dość dawno temu, zastanawiałam się czy jest co pokazywać, ale w końcu może posłużyć za jakiś tam kontrast w moim dorobku.




sierpnia 02, 2017

Muzyka jako zamiennik ciszy i muzyczna filiżanka

Muzyka jako zamiennik ciszy i muzyczna filiżanka

Muzyka we mnie gra



Wychowałam się w domu, w którym muzyka była obecna na każdym kroku. 
Do dziś znam teksty szlagierów sprzed lat...
Pamiętam wspaniałe radio z zielonym okiem, kremowymi gałkami i.... adapterem w górnej jego części. Obok stos płyt...  Alibabki, Jacek Lech, Skalodowie, Brekaut, Abba. To zaledwie początek listy jaką mam w głowie.
Byłam córką najstarszego z braci i miałam fantastyczne dzieciństwo, bo dom pełen ludzi nie pozwalał na nudę. Dorastałam więc sobie z rodzeństwem mojego ojca, które przeżywało swoje młodzieńcze szaleństwa a muzyka kształtowała moją wrażliwość.
Babcia miała anielską cierpliwość do tych swoich cudownych dzieci :)
Mieszkaliśmy w osobnym pokoju ale i tak wiecznie siedziałam na głowie taty siostrze i najmłodszemu z braci... 
Chodziłam z nimi na randki i podglądałam przez specjalny otwór w drzwiach ;)
Dom tętnił życiem w soboty. Młodzież szykowała się na zabawy, muzyka brzmiała od rana...
Później nadszedł czas szpulowego magnetofonu marki Grundig...
Cudowne lata mojego dzieciństwa.
Kochałam to miejsce. 
Kiedy rodzice wybudowali dom i wyprowadziliśmy się z naszego pokoju, wciąż tam wracałam i... wracam do dziś...

Chociaż tamta młodzież ma już wnuki, chociaż nie ma już radia z zielonym okiem, nie ma babci ani dziadka... to jest to miejsce, ten dom, dziś już nieco większy, ale wciąż tętniący życiem... ta ulica, taka sama jak wtedy.
A ja?
Kiedy tęsknota sięgnie zenitu, siadam za kierownicę i pędzę w poszukiwaniu okruchów tamtych lat, a radio w samochodzie wystukuje rytm kilometrom...
Muzykę mam we krwi, zabrałam ją z sobą z tamtego domu.


Muzyczna filiżanka



Pisząc dziś o tym co mi w duszy gra, pokażę Wam filiżankę dla miłośników nutek...
Zwyczajna, czarno biała... jedynie wzór nadaje jej charakteru.







                                                  Tak nostalgicznie... muzycznie... dobranoc...
Copyright © 2014 Kocikowa Dolina , Blogger