sierpnia 16, 2017

Cisza i mysza... a do tego kolejne sielskie klimaty na filiżankach

O wytchnieniu nie moim



Druga połowa sierpnia. Jak ten czas szybko biegnie. 
I dokkąd? 
I po co ?
Tak samo szybko, wraz z tym czasem, płynie nasze życie. Czasem zastanawiam się jak sprawić by dzień był dłuższy, a zegar tykał wolniej...
Ale wiecie? 
Okazuje się , że są takie miejsca, gdzie czas wydaje się łaskawszy. 
Wystarczy uciec z miasta, całkiem niedaleko... i jadąc krętą dróżką, dotrzeć do brzegu ciszy, gdzie tylko świerszcz, gdzie tylko ,,mysza'' :)
Oczywiście ,,niedaleko'' to pojęcie względne... przyjmijmy więc, że każdy z Nas ma własną miarę odległości, gdzie to ,,niedaleko'' sami sobie umieścimy na mapie.

Im większy pęd owczy współczesnego świata, tym większe pragnienie, by zwiać, by zanurzyć się w spokój, odetchnąć i pojednać z naturą, a na drzwiach zawiesić tabliczkę z napisem :

                                                                 Uwaga!   
                        Tu mieszka święty spokój i koty, a dom jest sprzątnięty inaczej :) 


Jedni marzą o apartamentach w nowoczesnym mieście, inni o willi z basenem, a jeszcze inni o drewnianym domu na skraju marzeń.
Jadąc taką krętą dróżką, gdzieś za zakrętem zobaczyliśmy tabliczkę :  NA SPRZEDAŻ
Obie z Dorotą zapytałyśmy mojego Pana męża... co Ty byś tu robił ?
Zahamował mocno. Otworzył okna i powiedział...
- posłuchajcie... czy Wy to słyszycie ? A teraz patrzcie jaki widok...
Tu nie chodziło o dom. Dom to ruderka murowana, zupełnie nie w naszym zasięgu. 
Tu chodziło o błogą ciszę i widok, jaki mieliśmy przed naszymi oczami. 
Miejsce urokliwe, tego dnia magiczne. Milczenie przerwała Dorota.
- cisza i mysza... powiedziała... i każde z nas wiedziało swoje, a ja miałam temat posta.
Dodam tylko, że jeszcze tego samego dnia mieliśmy okazję ujrzeć prawdziwe siedlisko, wspaniały drewniany dom, w którym  gospodyni częstowała własnoręcznie upieczonym chlebem, masłem swojskim i miodem z zaprzyjaźnionej pasieki, a w dzbanku parzyła się herbata z ziół zebranych na łące...
Pomyślałam, że jeśli kiedyś będę miała okazję zagościć w ich progach, dostaną w prezencie tabliczkę właśnie z tym napisem. 
I nikomu się nie przyznam, że zostałabym w takim miejscu... 


Sielskie widoki


Filiżanki z sielskimi widokami wciąż cieszą moich znajomych. Pokażę dziś przy okazji tematu, dwie kolejne, czekające cierpliwie na swój czas, żeby zaistnieć na blogu.
Inspiracją do namalowania jednej z nich, był obraz Marii Balcerzak. To ta z jeziorem :)
Druga to pomysł własny.

Inne filiżanki z tematyką sielską, wiejską i podobną możecie zobaczyć  TUTAJ i TUTAJ oraz jeden z pierwszych TUTAJ .












                                                   Z ciepłymi pozdrowieniami - Kasia


PS. Tytułową ,, Myszę'' kiedyś pewnie  namaluję, już bez malowania przyniosła wiele radochy ;)                 



13 komentarzy:

  1. Czasem tęsknię za taka ciszą, ale na dłużej byłoby mi chyba za spokojnie. Filiżaneczka urocza, prosto z Alp - tak mi się kojarzy.

    OdpowiedzUsuń
  2. I kolejne urocze filiżanki tak na koniec lata.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam takie widoki, a filiżanki są prześliczne :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Obie są prześliczne.
    Ja całe dzieciństwo i wczesną młodość mieszkałam w bloku, ale od 21 lat mieszkam w swoim domku z mały ogródkiem. Nigdy bym nie chciała już wrócić do mieszkania w blokowisku ... Na szczęście mój dom jest na tyle oddalony od ruchliwej ulicy, że mogę się cieszyć ciszą i spokojem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aguś, ja niestety mam dom nieopodal ruchliwej drogi głównej. Na szczęście część ruchu przejęła nowa trasa.

      Usuń
  5. Ach, co za klimacik... aż moje serduszko się tak poruszyło, zatrzepotało, uwielbiam takie oderwane od dużego miasta miejsca, marzy mi się taki zakątek, gdzie właśnie "cisza i mysza"... :)
    Ślicznie napisałaś, tak mi się sielsko zrobiło, zatęskniłam za letnim spacerem gdzieś wśród pól, lasu, wiejską drogą, przy łące... A Twoje słowa - Czasem zastanawiam się jak sprawić by dzień był dłuższy, a zegar tykał wolniej... - są BARDZO trafne... jak zbliża się koniec lata to takie myśli są u mnie wyjątkowo intensywne, aż fizycznie czuję tęsknotę i uciekający czas, nie umiem się pogodzić, że za chwilę zabraknie zieleni i będzie szaro i smutno...
    Filiżanki są cudowne, te motywy zdecydowanie należą do moich ulubionych w Twojej twórczości. Zakochałam się w tej filiżance z jeziorem!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Taki miejsca są idealne na odpoczynek od nieustającego pędu i stresu. Tamtejsze widoki, cisza, zupełnie inny zapach powietrza, niż w mieście, to idealna kraina na odpoczynek:) Mimo to, moim ideałem to jest mieć taką tylko na czas wolny, na co dzień jednak miejskie klimaty preferuję, to poczucie, że wszystko jednak blisko jest:) Filiżanki sa przecudne, widoki na nich malownicze:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cieszą mnie sielskie klimaty i życie nowoczesnego miasta. Wszędzie znajdę coś, co mnie urzeknie :)
    Dziękuję, że wracasz :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo lubię kolor zielony i te filiżanki baaaaaardzo mi się podobają z resztą jak wszystkie Twoje prace. Są po prostu piękne :-)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Kocikowa Dolina , Blogger